Tyle was tu było :DD

wtorek, 27 listopada 2012

"Are you fucking kidding me?"

Rozdział 3.

- Ale za to jaka wspaniała! - usłyszałam znajomy głos. Moim oczom ukazał się 2 metrowy mężczyzna.Tak! Tak! To on!
- Matko najświętsza! - wykrzyknęłam
- Nie żadna matka, tylko Bartek :) - usłyszałam jego zabójczy głos
- Nooo.... ale jak to możliwe? Jak ty mnie tu znalazłeś?!
- Oj, to nie była łatwa sprawa. W twoje poszukiwania została zaangażowana cała kadra i większość ochroniarzy na lotnisku.
 Stałam wryta w ziemię, spoglądając na niego trochę z podziwem, trochę ze zdziwieniem, ale trochę też ze wściekłością ( sama nie wiem dlaczego)! 
- Dziękuję, że odpisałeś.
- Dziękuję, że napisałaś. A teraz porywam Cię.
- Haha! ciekawe gdzie? Za półtorej godziny mam samolot...
- Idziemy na zakupy. Musisz mieć po mnie jakąś pamiątkę
- Po tobie. Zabrzmiało to tak jakbyśmy mieli się już więcej nie spotkać - posmutniałam
- Ej - dotkną ręką mojej mordki - Uśmiech i śmigamy  na 'zakupowe szaleństwo'!
- Mówisz zupełnie jak kobieta - zażartowałam, a on spojrzał się na mnie i zaczął się śmiać.
-Chodź, nie marudź!
I poszliśmy. Łaziliśmy trochę po "Duty Free". Wybrałam tyle rzeczy, że bałam się, że nie zostanie mi euro do Hiszpanii. Jednak gdy podeszliśmy do kasy, Bartek wyjął portfel (?!).
- Kupujesz coś? - spytałam
- Tak. Całą masę. Wszystko co trzymasz w rękach. - powiedział, a ja zrobiłam minę w stylu "Are you fucking kidding me?"
- Mowy nie ma!!!!! Ja płacę - dobrze, że kolejka była długa bo mogliśmy się kłócić. Żadne z nas nie chciało ustąpić. - Bo zaraz wszystko odłożę i będę wściekła, bo te rzeczy bardzo mi się podobają!
- Pójdźmy na kompromis. Ja zapłacę za połowę i ty za połowę. Stoi? - zaproponował
Głupio mi było, bo znamy się tylko jeden dzień, a on już chce płacić za mnie. A to nie były małe pieniądze(jak dla mnie).
 - Zgada. - nie miałam siły dłużej się z nim kłócić.
Zostało mi mało czasu do odlotu, jakieś 30 minut, ale zgodziłam się pójść z nim jeszcze na kawę. Wybraliśmy kawiarnię z widokiem na samolot, którym miałam lecieć do Hiszpanii. Znowu dużo gadaliśmy. O takich tam 'bzdetach'
- Muszę ci zrobić zdjęcie - powiedział
- Ha! Po co ci! Jestem totalnie niefotogeniczna- zaczęłam się kłócić(znowu)!
- Chcę, zrobię i kropka!
- Ok, ale pod warunkiem, że siebie też dasz sfotografować!
- Wejdź w internet. Tam jest multum moich zdjęć.
- No proszę jak się przechwala, że jest sławny. Z takim podejściem u ciebie to będzie ciężko.
- Dobra, dobra. Żartowałem tylko!
Zrobiliśmy w końcu te zdjęcia :)
- Myślisz, że się jeszcze kiedyś spotkamy? - spytałam
- Pytałaś się mnie w Warszawie i widzisz spotkaliśmy się. Jestem pewien, że się jeszcze zobaczymy.
- Mam nadzieję, że masz rację. - zobaczyłam, że zaczęli już wpuszczać do samolotu- Muszę lecieć. Napiszę, jak wylądujemy ;P - i odeszłam.
Nie da się opisać tego, jak było mi smutno. Zastanawiałam się dlaczego Bartek nic mi nie odpowiedział. :C

W samolocie siedziałam z Olą. Widziała, że mnie coś męczy, nie daje mi spokoju. Znałyśmy się już parę lat i wiedziałyśmy o sobie wszystko.
- Ej, Wercia! Nigdy cię takiej nie widziałam. Co ci? - spytała
- Hmm... Bartek - odpowiedziałam
- Kochaniutka nie chcę cię dobijać, ale zdajesz sobie sprawę, że możesz go już nie spotkać?
Spojrzałam na nią z taką wściekłością, a ona wzięła mój telefon i zaczęła w nim coś szperać.
- Co szukasz?
- ZObaczysz! - i pokazała mi moją tapetę
- Ty wariatko. - tego się po niej nie spodziewałam. Olka znalazła w galerii zdjęcie Bartka, które zrobiłam i ustawiła mi na tapetę - Tego po tobie nie spodziewałabym się nigdy! - Od razu humor mi się poprawił.
.............................................................................................................................
I co podoba się? Mam pisać dalej?! Wercia
__________________________________________________________________
W czasie wolnym najczęściej śpię i odpoczywam, bo muszę przyznać, że jestem lekkim leniuchem.
B. Kurek :)

2 komentarze: