Tyle was tu było :DD

poniedziałek, 21 stycznia 2013

'Zbieraj się księżniczko '

Kilka dni byłam przykuta do łóżka.... Potem mogłam już wybierać się na krótkie 'spacery' po szpitalu. a on cały czas leżał. Gdy przychodziłam do niego, zaczynał piszczeć. Krzyczał, że przychodzi do niego ktoś obcy, że go chce go porwać, okraść... Przerażało mnie to. Z dnia na dzień miałam coraz większą nadzieję. Myślałam, że jak będę przychodzić do niego codziennie to sobie mnie przypomni... przeliczyłam się.

Rodzice Bartka starali się mu mnie przypomnieć. Opowiadali mu jak się poznaliśmy, powiedzieli kilka słów o mnie, ... ale na marne.

ZAŁAMAŁAM SIĘ!!!
Leżałam w tym obskurnym szpitalu już dobre kilka, a może nawet kilkanaście dni.
- Jutro wieczorem wypiszemy panią do domu - powiedział lekarz
- Dobrze. W końcu  - mój humor był tak dziwny, że nie wiem jak go nazwać. Było już późno. Chciałam położyć się spać, ale nie mogłam usnąć. Wzięłam książkę, którą podrzucił mi Alek i zaczęłam czytać „Smutek to uczucie, jak gdyby się tonęło, jak gdyby grzebano cię w ziemi. Zanurzam się w wodzie, która ma płowy kolor rozkopanej gleby. Każdy oddech dusi. Nie ma niczego, czego można by się przytrzymać, niczego, w co można by się wbić pazurami. Nie ma wyjścia, trzeba odpuścić. Odpuścić. Poczuć wokół siebie ciężar, poczuć kurczenie się płuc, powoli narastające ciśnienie. Pozwolić sobie na to, by opaść głębiej. Nie ma nic, tylko dno. Nie ma nic, tylko smak metalu, echo dawnego życia i dni, które zlewają się w ciemność.”
Tak się czułam. 

Następnego dnia przyjechali po mnie Winiar i Alek.
- Zbieraj się księżniczko - powiedział Michał, wchodząc do sali
- Gotowa jestem. Czekam na was cały dzień.  - odpowiedziałam - Tak, wiem.
- CO? - spytał Alek
- Wiem, że chcecie wziąć moje torby - zaczęli 'tarzać' się ze śmiechu
- Pacz ty! Jaka pewna siebie - powiedział pan M. :D
- Możecie iść do samochodu. Ja muszę jeszcze coś załatwić. Wracam za 10 min. - i poszłam.
Musiałam do niego zajrzeć, zobaczyć go chociaż przez chwilę. 
Stanęłam przy wejściu do jego sali. Położyłam rękę na szybie i się rozmarzyłam. Marzyłam, żeby wreszcie sobie o mnie przypomniał
- Pani wejdzie do środka. Pacjent śpi jeszcze - powiedział lekarz, przechodzący obok mnie.
Weszłam. Leżał. Rzeczywiście spał. Podeszłam do niego. Dotknęłam jego ręki. Cicho powiedziałam ' Jeszcze mnie sobie przypomnisz". Łza pociekła mi po policzku. I nagle otworzył oczy! Spojrzał się na mnie, uśmiechnął i zamknął.  Wyszłam. 
- Załatwiłaś już wszystko? Możemy jechać? - spytał Winiar
- Tak. Wynośmy się stąd.
- A co z Bartkiem? - spytał Alek
- Nie pytaj. - ruszyliśmy 
................................................................................................................................
Sorry, że takie krótkie. w tym tygodniu dodam dłuższe.
Komentujcie! Piszcie co sądzicie. Zmierzą się z krytyką :D
Wercia

3 komentarze:

  1. świetne, ale trochę smutne : /

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Liebster Award :)
    po więcej szczegółów zapraszam do siebie :) http://dla-kogos-znaczysz-wszystko.bloog.pl
    pozdrawiam Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matka, a to dopiero szok. Ale ja mam cichą nadzieję że takie rzeczy to tylko przejściowe. Bardzo czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń