Prezes zaprowadził mnie do mojego miejsca PRACY! Dosyć małe pomieszczenie, ale za to jakie wyposażenie!!! Cały pokój z gadżetami SKRY. Marzenie każdego kibica.
- No to tak. Tutaj jest twoje biurko, komputer służbowy, telefon oraz - sięgnął po coś - twoje stroje do pracy - podał mi ogromną torbę. Wyciągnęłam z niej multum klubowych ubrań.
- WOW. To podoba mi się zdecydowanie najbardziej - uśmiechnęłam się
- A no i oczywiście twój identyfikator. Na każdy mecz masz wejście za darmo - dokończył p. Konrad
- Coraz bardziej lubię tą pracę.
- Idź się przebierz w 'skrowy' strój. Tam jest toaleta, a tam kuchnia - wskazał oba pomieszczenia - Jak nie będzie dużego ruchu, możesz skoczyć na lunch do kawiarni. Ja niestety muszę już lecieć. Powodzenia - zakończył.
- Dziękuję bardzo.
Przebrałam się, poszperałam trochę w biurku, uruchomiłam komputer i udawałam, że pilnie pracuję. Co chwilę ktoś przychodził, oglądał, kupował, także... no pierwszy dzień mogę zaliczyć do udanych.
- Do której pracujesz? - spytał Aleks wchodząc do sklepiku
- Jeszcze godzinę - powiedziałam, spoglądając na zegarek
- Poczekam na ciebie - wszedł i usiadł obok mnie, zaczął bawić się moją koszulką, śmiał się jak dziecko
- Coś nie tak?
- Wręcz przeciwnie! Wszystko świetnie. Powiem Ci szczerze, że pasuje ci to ubranie.
- Ach... no wiem. hahahahha. Ale wiesz co? Mam lepszy pomysł! Zamiast siedzieć tutaj godzinę i mi przeszkadzać, mógłbyś pojechać i kupić nam coś na obiad.
- Indyjskie, włoskie, chińszczyzna? - zaproponował
- Sushi. Oj.. jak ja zjadłabym sushi.- powiedziałam, a Aleks skrzywił się, gdy tylko usłyszał 'sushi' - Nie mów mi, że nie lubisz sushi!
- Nie no jest okej.
- No i dobrze. To spadaj, weź na wynos i jakbyś był taki miły to możesz po mnie wrócić.
-Mhmmm.
- Mhmmm tak czy mhmmm nie? - zaśmiałam się
- Wrócę - wymamrotał.
Widziałam, że na wieść o sushi nie wybuchł huraoptymizmem. No ale cóż. Ja tam się cieszyłam :D
- Hejka. Jak tam wrażenia po pierwszym dniu pracy? - zobaczyłam prezesa
- Całkiem dobrze.
- Całkiem?
- Nie, nie :D hahhaha. Świetnie.
- No, mam taką nadzieję. - odparł mój szef - Mam do ciebie jedno pytanie.
- Śmiało - odparłam
- Wiesz może co u Bartka? Jak się czuje, kiedy wróci - tego się nie spodziewałam
- yyyy... Nie mam z nim kontaktu od dłuższego czasu, ostatnio, gdy byłam u niego w szpitalu, zaczynał przypominać sobie co nieco.
- Czyli..... wy nie jesteście już razem?
- hah. My nigdy nie byliśmy razem. Bartek ma teraz nowe życie, nową starą dziewczynę. Nie przyjaźnimy się już.
- Oj moje drogie dziecko - prezes pogłaskał mnie po ramieniu - Nie oszukujmy się. Wszyscy wiemy jacy wy byliście ze sobą bardzo blisko. ' Tylko przyjaciele' nie jeździliby ciągle 300 km., żeby się zobaczyć.
- Nawet jeśli coś było, to już nie ma i nie będzie. - odwróciłam się
- ahh... dobrze. Możesz już iść do domu.
- Czekam na Aleksa.
- Ale przecież chłopaki skończyli już trening.
- Tak, tak. On pojechał po coś do zjedzenia.
- hah - prezes uśmiechnął się. - Do zobaczenia jutro
- Do widzenia. - powiedziałam i siadłam. Znowu zaczęłam myśleć o Bartku. - Kurde, ogarnij się dziewczyno - powiedziałam sama do siebie, wyjęłam telefon z kieszeni, aby sprawdzić, która jest godzina i zobaczyłam, że mam wiadomość - ' Muszę jeszcze coś załatwić na mieście. Będę po ciebie za godzinę'. Super. Musiałam czekać na Aleksa jeszcze godzinę.Wstałam i zaczęłam układać bluzki na półkach. Usłyszałam tylko jak ktoś wchodzi do sklepu, nawet nie chciało mi się odwrócić xd
-----------------------------------------------------------------------------
Sorki, że przez tak długi czas nic nie dodawałam, ale się leniłam w Grecji :D
Czytajcie! Polecajcie :D
Moją dalszą motywacją do pisania będzie więcej komentarzy. Na razie jest TYLKO 40!!!
Wercia
ouuu grecja :* zadzroszczę :D:D rozdział świetny, mam nadzieję, że teraz bedziesz cześciej dodawać :D
OdpowiedzUsuńSzczęściara *.* Jak zwykle świetny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ever