Tyle was tu było :DD

niedziela, 24 lutego 2013

'moja pierwsza zachcianka'

Wszystko zaczęło się układać. Od poniedziałku zaczynam pracę, a w sobotę idę na uczelnię. Będę pracować w sklepiku Skry. Marne pieniądze, ale zawsze na jakieś moje zachcianki starczy.
Z Alksem dogadujemy się świetnie. Nie sądziłam, że będzie tak dobrze.
- Łaaaa! Wstawaj małpiszonie! - krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką.
- Jezuu - głowę schował pod kołdrę
Wskoczyłam na łóżko i siadłam koło niego.
- Czy książę raczy podnieść swoje pośladki?!
- Jeszcze 10 minut - powiedział
- Mowy nie ma! Wstawaj!! - zepchnęłam go na podłogę.
Podniósł się, oparł łokciami o łóżko i spojrzał na mnie 'pijanym' spojrzeniem.
- Jeśli mnie uszkodzisz, trener nas zabije - powiedział poważnie.
Nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać, tarzać. Totalnie mnie to rozwaliło. Po chwili Aleks zaczął śmiać się ze mną. Zdałam sobie sprawę z tego, że mam niesamowitego przyjaciela, któremu mogłam powiedzieć wszystko.
-  Ej.
- Co jest?
- Chyba muszę ci coś powiedzieć...
- Weź gadaj, bo zaczynam się bać!
- I powinieneś. .... Za 5 minut widzę Cię w kuchni, albo nie żyjesz!
- Ty to potrafisz człowieka przyprawić o chwilową śmierć - zaczęliśmy się śmiać
- No proszę cię! Nie po to wstałam tak rano i zrobiłam taki syf, żebyś ty teraz marudził i nic nie zjadł.
- Pozwól mi się tylko ubrać.
- 5 minut.
Na śniadanie zrobiłam (nie chwaląc się) przepyszne 'gofery' - mój specjał
- mmm... jak przytyję to przez ciebie - rzucił Aleks
- Spalisz na treningu. A tak właściwie to o której macie?
-  emm...
- Nie mówi mi, że nie pamiętasz!
- Nie no wiem. ... 9! Tak na 9! Na 100!
- Świetnie. Jadę z tobą.
- Ej, no co ty? Przecież całkiem mi nie po drodze! - powiedział sarkastycznie
- Ohohohooh. Bardzo śmieszne. A tak w ogóle mam dla ciebie jeszcze jedną megaaa wiadomość!
- Jaką?
- aaa
- Mów!!!!
- Sprzątasz po śniadaniu - powiedziałam wybiegając z kuchni.
- W takim układzie jutro ja robię śniadanie!
- Trzymam cię za słowo - krzyknęłam z pokoju
Wychodząc z mieszkania zastanawiałam się jak będzie wyglądać mój dzień w pracy.

Z innymi pracownikami w hali znałam się, można powiedzieć dobrze. Bywałam tam często. Zawodnicy, trenerzy, ochroniarze, prezesi. Z każdymi zamieniłam już tyle zdań, że głowa mała.

Była godzina 8,45, gdy weszliśmy z Alksem do 'Energii' cali rozchahani.
- Bry prezesie - przywitałam się z p. Piechockim
- Cześć. Witam serdecznie.
- Oto ja. Zwarta i gotowa sprzedawać gadżety fanom najlepszego klubu na świecie -  odpowiedziałam, zaśmiał się
- Coraz bardziej cię lubię, Weroniko.
- O nie nie! Proszę mi mówić Wercia. Taka tam moja pierwsza zachcianka. - zażartowałam
- Ostrzegam! Będzie ich więcej - wtrącił Aleks
- Ej! - walnęłam go z łokcia.
- Ty młody zmykaj na trening, a ciebie, Werciu - uśmiechnął się prezes - zapraszam za mną.
Mój pierwszy dzień pracy zapowiadał się świetnie!!!

_______________________________________________________________________
Jak tam? Co tam? Podoba się?! Wercia

5 komentarzy:

  1. podoba, podoba ;)
    Tylko albo pisz dłuższe, ale pisz je częściej ;D
    taka moja zachcianka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super:] czekam na kolejny z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne, namieszałaś nieźle ;> Kiedy następny? nominowałam cię do Liebster blog. pozdrawiam ciepło z okolic Kędzierzyna ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejuu :D Świetny !!Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i jeśli byłaby taka możliwość byś informowała mnie o kolejnych wpisach to byłabym wdzięczna :))! Tymczasem zapraszam do siebie :* http://4volleyball44.blogspot.com/ http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    Mam nadzieję że pozostawisz po sobie jakiś znak :D
    Pozdrawiam gorąco! :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam do siebie na nowy :D
    http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
    http://4volleyball44.blogspot.com/
    Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak :D
    Pozdrawiam gorąco!! :)

    OdpowiedzUsuń