To mój ostatni dzień pobytu w Hiszpanii. Humorek nie dopisuje, bowiem NIE CHCĘ wracać do Polski. Strasznie podoba mi się w Mardycie. Mogłabym tu zostać na zawsze. Zrobiłam się coraz smutniejsza gdy pomyślałam o Bartku.
Siedzę w szkole mojej hiszpańskiej 'sister', żrę lunch i rozmyślam. Czuję się jakoooś tak dziwnie...... nie da się tego opisać. Z jednej strony cieszę się jak myślę, że wracam do rodziny, a z drugiej jak pomyślę że za 1 miesiąc matura to mnie ciarki przechodzą. ;/
Almudena też była smutna. Uważałam ją za baaaardzo dobrą koleżankę, powiedziałam jej wszystko. Było mi to bardzo potrzebne. Wiedziałam że ona tego nikomu nie wygada, a nawet jeśli to nikt nie będzie mnie kojarzył. Ja i moje przyjaciółki w szkole tworzyłyśmy taką 'elitę' jak Serena i Blair z Plotkary. Więc byłyśmy chamskie dla wszystkich dookoła. Nie mówiłam im wszystkiego co mi leżało na sercu, bo bałam się, że komuś powiedzą. A było to tajne, takie moje. Wygadałam się Almudenie. Było mi z tym megaaaaaaaa dobrze :) Poczułam się taka 'wolna'.
Z Bartkiem miałam kontakt cały czas. Codziennie pisaliśmy ze sobą, gadaliśmy. Ale z dnia na dzień coraz bardziej czułam, że go już nie spotkam.
Jutro rano mamy samolot do Frankfurtu i potem do Warszawy.
Dzisiaj cały dzień zamierzam spędzić z Almudeną, połazimy po Madrycie, może pójdziemy na jakieś zakupy. Oderwę się trochę od tych przygnębiających myśli. ;/
......................................................................................................................................................
Krótkie, wiem. Ale wieczorem będzie kolejny rozdział :) Wercia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz